Pewnego wieczora siedzieliśmy z kumplami w naszej wiejskiej świetlicy. Jak zwykle nuda. Stary stół do ping – ponga, jeszcze starsze rakietki. Masakra. Postanowiliśmy zrobić coś, by milej spędzać czas. Miron rzucił pomysł, by zrzucić się na stół z piłkarzykami. Po kilku dniach stół stał w świetlicy. Wyglądał jak arena naszego ukochanego klubu, nawet barwy zawodników były podobne. Skręcanie całości zajęło nam pół godziny i byliśmy gotowi do walki. Najpierw graliśmy we czterech, to optymalna liczba graczy. Czas mijał nieprawdopodobnie szybko. Następnego dnia tak samo. Piłka nożna na stojaka stała się naszym hobby, pasją z prawdziwego zdarzenia. Od tamtego czasu minęły dwa miesiące. Mimo letniej pory, wieczory nadal spędzamy w świetlicy. Stoły są już jednak dwa, bo jak po wsi gruchnęła wieść, że to kapitalna zabawa,chłopaki zjawili się w liczbie nie do zaakceptowania przy jednym stole. Zakup drugiego był kwestią czasu, nie środków finansowych. Mistrzostwa wsi w piłkę na stojaka stały się faktem, a finał rozgrywano z udziałem samego sołtysa, który ufundował puchar…
Stół do ping – ponga
Inne artykuły:
Realizm czy wygoda
Realizm czy wygoda
Ku mojemu zaniepokojeniu, na popularności zyskuje trend ukazujący maksymalny realizm w każdej możliwej dziedzinie rozrywki. Obejmuje to nie tylko seriale, filmy, książki,...