Analizując piwowarstwo w Europie czy na świecie można wyróżnić różne ośrodki, gdzie piwna kultura jest mocno ukształtowana i zróżnicowana. Nie trzeba daleko szukać, wystarczy zajrzeć do naszych sąsiadów z Czech albo Niemiec by przekonać się o sile ich narodowej miłości do piwa.

W każdym z tych krajów można usłyszeć, że ich piwo jest najlepsze na świecie. Biorąc pod uwagę dostępność piw jakie oferują niemieckie supermarkety czy zwykłe osiedlowy sklepy, nie trudno zauważyć wpływ ustanowionego w XVI wieku Reinheitsgebot. Niemieckie Prawo Czystości, które regulowało możliwości oraz procesy produkcji piwa, spowodowało przez lata wypracowanie mistrzostwa w produkcji pilsów, hellesów, koźlaków czy piw pszenicznych. Belgijskie piwowarstwo, które ma niekwestionowany wpływ na globalny rozwój piwa, otrzymało niedawno tytuł światowego dziedzictwa UNESCO. A czym w takim razie może pochwalić się Polska?

Istnieją dwie kluczowe kwestie, które decydują o wykształceniu w społeczeństwie kultury: tradycja oraz świadomość. Zadając sobie na pytanie, czy w Polsce istnieje kultura piwna, nie zastawiając się długo raczej narzuca się odpowiedź: nie. Jednak czy na pewno?
Tradycja

Polsce szczególnie przez zachodnie kraje została przypisana łatka kraju gdzie oprócz Bałtyku mamy również morze wódki. Co więcej – wielu Polaków również podziela ten stan rzeczy. Nie jest to kompletnie niezgodne z prawdą, ponieważ przez długi czas Polska była krajem wódczanym. Jednak tradycje piwne w Polsce sięgają dużo głębiej niż tego 40 procentowego destylatu.

Pamiętam wykład Radka Kotarskiego, autora kanału Polimaty na Youtube oraz certyfikowanego sędziego Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych, który wygłosił w ramach jesiennego Warszawskiego Festiwalu Piwa. Tematem jego wystąpienia były historyczne style piwne, które próbują być odtworzone przez współczesne browary. Nie mogło zabraknąć informacji o piwie Grodziskim, które w Polsce było warzone od czasów średniowiecznych aż do 1993 roku(!). Jednak pytając ojca czy dziadka na temat tego piwa, dostępnego jeszcze w czasach poprzedniego ustroju, nic nie wiedzieli o istnieniu tego piwa. Na szczęście styl przenosi renesans i wrócił do ogólnodostępnej sprzedaży, lecz świadomość na istnienia tego piwa ciągle jest niewielka. A to wszystko przez to, że tradycje piwowarskie w Polsce zaczęły być grzebane po I wojnie światowej, a czasy PRLu dobiły je doszczętnie – czego efekty mamy do dziś.
Stan obecny

Analizując obecną sytuację w Polsce pod względem piwa, trzeba zastanowić się najpierw czy my faktycznie jesteśmy obecnie krajem piwnym. Dostępne badania jasno dają nam odpowiedź – wg najnowszego raportu Brewers of Europe z 30 listopada 2016 roku, Polska jest na 3 miejscu pod względem produkcji piwa w Europie, tuż za Niemcami oraz Wielką Brytanią. Na głowę, w Polsce pije się rocznie 99,1 litra piwa o czym informuje nas GUS. Daje nam to 4 miejsce w Europie, za Czechami, Niemcami i Austrią. Zaś w kategorii „Wódki, likiery, inne napoje alkoholowe w przeliczeniu na 100%” spożycie roczne przeciętnego Kowalskiego to 3,2 litra. Czy ktoś jeszcze ma wątpliwości, że w Polsce nie pije się głównie wódki?

Ciekawe informacje opublikował Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego w Polsce, które przedstawiają polski portret piwny, czyli polskie podejście do spożywania piwa.
Źródło: Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego w Polsce

Badanie te tak naprawdę mówi nam o obecnym poziomie naszej piwnej kultury. Niezbyt wyrafinowanej, ale jednak kultury. Dlatego odnosząc się do pytania zadanego na początku – nie można powiedzieć, że w Polsce jej nie ma. Brakuje raczej kultury picia piwa, ale to już temat na osobne rozważanie.

Z badań wynika kilka oczywistych i zauważalnych dla każdego zjawisk, które określają to jak owa kultura wygląda: mężczyźni piją więcej niż kobiety, dominuje jasny lager bądź też częściej pijemy z butelki (czy puszki) niż ze szkła itp. Jednak przede wszystkim najciekawsze wydaje się kryterium powodu spożywania, jakim jest smak.

Niby jest to cholernie oczywiste i naturalne, że kupujemy to co nam smakuje. Jednak w Polsce istnieje całkiem duże przeświadczenie, że polskie piwo to szczochy. I nie mam tutaj na myśli beergeków, wtajemniczonych w świat kraftu lecz jest to powszechny osąd na temat jakości dominującego w kraju złotego trunku. Ciekawych szczegółów dowiadujemy się z poniższych informacji:

Pytani o to, co jest dla nich istotne przy podejmowaniu decyzji o zakupie piwa mężczyźni częściej niż kobiety wskazują na takie cechy produktowe, jak intensywność smaku (24 proc.) czy wyczuwalna goryczka (15 proc.). Kobiety natomiast w swoich wyborach rzadziej niż mężczyźni kierują się marką – niespełna jedna trzecia (29 proc.) respondentek uważa ją za istotną. Ponadto, przed zakupem piwa panie częściej niż panowie sprawdzają zawartość alkoholu (16 proc.).

Skoro niespełna 1/4 badanych zwraca uwagę na intensywność smaku, a tylko 15% na goryczkę, to mamy odpowiedź też dlaczego najczęściej kupowane i spożywane piwa w naszym kraju smakują tak a nie inaczej. To ludzkie potrzeby definiują rynek, a dostępność i jakość produktów na nim dostępnych, w dłuższej perspektywie ma pewien wpływ na obraz piwnej kultury w społeczeństwie.
Świadomość

No i w końcu ten drugi czynnik, który ma znaczący wpływ obecny stan rzeczy – z jednej strony mówimy, że w Czechach czy w Niemczech mają lepsze piwo, bo u nas to samo badziewie, to z drugiej nie mamy świadomości rodzimych alternatyw. Świadomość smaków i piwnej różnorodności to coś co u nas dopiero raczkuje i potęgowane jest przez trwającą od 2010 słynną piwną rewolucję. Otwierające się co chwile nowe browary oraz ok. tysiąca nowych premier rocznie, to napawające optymizmem zjawisko, które nie zapowiada się by zahamowało. Już teraz pod względem piw kraftowych jesteśmy jednym z najbardziej atrakcyjnych rynków w naszej części Europy. Polskie browary rzemieślnicze szybko nadążają za światowymi trendami, w kraju istnieje kilka dużych festiwali, które przyciągają do siebie tysiące ludzi. Czy dzięki temu polska kultura piwna rozwinie się do poziomu Niemiec czy Czech? Osobiście wątpię, ale na pewno jesteśmy na dobrej drodze, by to potrzeby konsumentów wpłynęły na jakość dostępnych pozycji na sklepowych półkach (co w sumie już się zaczyna dziać) i rozwój piwnej świadomości w społeczeństwie.