Ukraiński kraft – krótki przegląd piw z Pravda Beer Theatre

Pożegnanie 2016 roku spędziłem wyjątkowo, ponieważ pierwszy raz byłem z tej okazji za granicą. Nowy rok przywitałem na Ukrainie skąd przywiozłem parę suwenirów. Zapraszam na krótki przegląd piw Pravda Beer Theatre – przedstawiciela lwowskiego kraftu .

Pravda Beer Theatre to browar restauracyjny, który jest jednym z pierwszych przedstawicieli ukraińskiego kraftu. Funkcjonujący od ponad dwóch lat browar mieści się w samym sercu Lwowa, zajmując pokaźną część kamienicy w samym rynku. Piętra są w pełni zarezerwowane na część restauracyjną, gdzie odbywają się również koncerty na żywo (Pravda ma swoją własną orkiestrę!). Na parterze oprócz małej części barowej znajduje się również sklep, gdzie można kupić piwa w butelkach, szkło czy koszulki sygnowane logiem browaru.

Ciekawostką również jest, że głównym piwowarem w browarze jest Amerykanin Cory McGuiness, który po kliku latach pracy w rodzimych browarach postanowił spełnić swoje marzenie o pracy w Europie. Warto również podkreślić, iż wyrobili sobie we Lwowie wysoką pozycję – ich piwa często można spotkać również w wielu różnych lwowskich knajpach, nie tylko u nich na miejscu.

Kolejnym interesującym faktem jest to, że pod postacią piw Pravda Beer Theater widoczne są patriotyczne akcenty. Odnoszą się one mocno do sytuacji politycznej oraz trwającego od 2014 roku konfliktu na Ukrainie. Trzy najbardziej charakterystyczne to Putin Huilo, Frau Ribbentrop oraz Obama Hope, z czego dwa ostatnie mam okazję Wam w tym wpisie zaprezentować.

Niechlubna etykieta odnosząca się do obecnego prezydenta Rosji (do poprzedniego w sumie też, siedzi mu na kolanach) przedstawia jego rządy w sposób karykaturalny oraz pogardliwy. Jeśli chodzi o tłumaczenie nazwy to można się domyślić co ono znaczy ? Piłem to piwo w trakcie sylwestrowej zabawy, ale zbyt wiele powiedzieć o nim nie mogę – jest to Belgian Strong Ale, który zapamiętałem jako ciężki, fenolowy i dosyć alkoholowy. Potwierdziło tylko mój brak upodobania do tego stylu.

Frau Ribbentrop to głos rozczarowania odnoszący się do osoby Angeli Merkel. Wg informacji na etykiecie Ukraińcy mają za złe kanclerz Niemiec, iż zastosowała dosyć bierną postawę w konflikcie ukraińsko-rosyjskim. Wprawdzie uczestniczyła w rozmowach miedzy stronami, ale nie pozwoliła na dostarczenie broni wojskom ukraińskim. Generalnie rzecz ujmując, wg naszych wschodnich sąsiadów próbuje dokonać niemożliwego – walczyć z Rosją ale jednocześnie prowadzić z nią interesy.

Cała nadzieja pozostaje w Barrack’u Oba…och wait. Na jego cześć powstało Obama Hope stout, ale jak już wiemy zbyt wiele w temacie z inicjatywy byłego już prezydenta USA się nie podziało. A biorąc pod uwagę podejście Donalda Trump’a, nic się w tej kwestii nie zmieni.

Zanim przejdziemy do wyżej wymienionych piw, skupmy się najpierw na innej ciekawej pozycji
5*6 Varka – Spiced Imperial Brown Ale

Parametry:

Ekstrakt: 21%
Alkohol: 10%
Skład: woda, słody (Pale Ale, Cara Aroma, Czekoladowy, Jęczmień palony), chmiel Northern Brewer, laktoza, płatki owsiane, ziarna kakao, wanilia, cynamon, pieprz Cayenne.
Drożdże: nie wymieniono.

Piwo to jest wydane specjalnie by uczcić 506 warkę wykonaną w browarze. Czemu akurat 506? Tego nie wiem – dotychczas wydawali regularnie piwo celebrujące co setną warkę tj. 100 Varka, 200 Varka itd. Nie wiem czemu akurat w najnowszym egzemplarzu się wyłamali.

Kupiłem je z dwóch powodów. Po pierwsze, nigdy nie piłem piwa w takim stylu – imperialny brown ale, do tego doprawiony przyprawami. Drugim powodem jest to, iż piękną polszczyzną na etykiecie napisano piwo – ogień z dupy. Taki bait dla powszechnie występujących we Lwowie Polaków chwycił i mnie. Zobaczymy czy faktycznie będzie piekło.

W aromacie już zaskoczenie na początku, ponieważ bardzo wyraźna jest nuta, która jest charakterystyczna dla Fortuny Czarne – kojarzy mi się ona z coca colą. Jest to szczerze mówiąc pierwsze piwo poza tą Fortuną (pomijając Fortunę Imbir Stout), w którym ją spotkałem. Do tego w tle gdzieś przewija się delikatny alkohol, czuć również przyprawy, jest cynamon nadający piwu charakter delikatnie korzenny.

W smaku jest bardzo słodkie, trochę mało ciała, wysycenie za wysokie. Nie oferuje żadnego zaskoczenia, jest raczej to co można spodziewać się po aromacie. Goryczka jest wg mnie zbyt niska, bo nie balansuje tego piwa. Wyraźny aftertaste pozostawia pieprz Cayenne, który odrobinę szczypie i przyjemnie rozgrzewa wraz z alkoholem.

Podsumowując – piwo nie dość, że nic nie urwało, to tym bardziej o zionięciu płomieniami z tyłka nie ma mowy. Mocno średnie.
Frau Ribbentrop – Witbier

Parametry:

Ekstrakt: 10,5 %
Alkohol: 4,5 %
IBU: 13
Skład: woda, słody (Pilzneński, Pszeniczny), chmiele (Magnum, Celeia)
Drożdże: nie wymieniono.

W aromacie standardowo: kolendra i skórki cytrusów. Po zamieszaniu również delikatna siarka. W smaku wodniste, rześkie, musujące dzięki wysokiemu nasyceniu – tak jak powinno być. Delikatnie kwaskowate, ale jednak dla mnie zbyt puste jako całość. Goryczka…przewija się, choć akurat w tym stylu nie powinno być jej za dużo. Piwo pije się znacznie łatwiej i przyjemniej niż poprzednie, jednak ciągle daleko mu do dobrego wita. Bardzo przeciętne – niestety więcej o tym piwie nie mogę powiedzieć.
Obama Hope – Stout (jaki? zobaczymy…)

Parametry:

Ekstrakt: 15%
Alkohol: 7,2 %
Skład: woda, słody (Pilzneński, Pale Ale, Cara Bohemian, Carafa III, Czekoladowy, Jęczmień Palony), chmiele:
Northern Brewer, Brewer’s Gold, Perle.
Drożdże: nie wymieniono.

Prezentuje się najlepiej z tej trójki. W aromacie niestety dosyć wyraźnie wychodzi siarkowodór…obok tego deserowa czekolada oraz kawa. No gdyby nie ten nieprzyjemny odór siarkowy, to by było naprawdę nieźle. Na stronie napisano, że jest to „American style stout with chocolate and coffee flavor and aroma„, jednak nie ma co się sugerować, że jest to American Stout – amerykańskiego chmielu nie ma, stąd też trudno oczekiwać by cytrusy i tropiki uderzyły tuż po otwarciu z butelki.

W smaku chyba najlepiej z tej trójki – bardzo fajna czekolada, paloność raczej delikatna, za czym idzie również minimalna kwaskowatość. Wysycenie umiarkowane, raczej nie jest zbyt wysokie. Jest to ewidentnie dry stout, choć delikatna goryczka oraz kawa może być postrzegana przez wielu jako zbyt delikatna.

Piwo jest wyjątkowo pijalne jak na stouta. Gdyby jednak nie ten wadliwy aromat, to piwo byłoby zdecydowanie najlepsze z tej trójki, mógłbym powiedzieć śmiało, że jest dobre.
To warto czy nie?

Oczywiście, choćby po to poznać smaki ukraińskiego kraftu. Szczególnie będąc na miejscu, gdzie można usiąść przy stoliku i zamówić do tego dobre żarełko. Akurat te piwa, które przywiozłem ze sobą okazały się dalekie do ideału, są przeciętne i wadliwe. Jednak odwiedzenie Pravda Beer Theatre to i tak obowiązkowy punkt dla każdego beergeeka podczas wizyty we Lwowie. Na koniec dodam, że patrząc całościowo przez ofertę ich piw, to w dużej mierze jednak dominuje #nudnaBelgia. To nie zmienia faktu, że wcale nudno być nie musi, ja osobiście zapoznałem się tylko z małą cząstką ich dosyć bogatej oferty.