Dzień zapowiadał się dobrze. Pogoda miksowała ciemność z jasnością, ale rokowania były budujące. Żeby było jeszcze lepiej wsiadłem do samochodu, który lubię. Do towarzystwa postanowiłem zabrać Marka. Wyciągnąć go z jego oldschoolowego warsztatu. W końcu ile można siedzieć w zamknięciu i spawać konstrukcje customowych motocykli? Założyliśmy trepy i zabraliśmy termos z gorącą herbatą. Kierunek miała wyznaczyć rzeka.